Historia miłosna, która wstrząsnęła imperium jedwabiu.
Surowe zasady, hierarchia społeczna, klasowość i jedwab rządzą w XIX-wiecznym Turku, gdzie szwaczka Charlotta szuka swojego pana Darcy’ego. Gdy baron Ridderlöw zatrudnia ją w posiadłości jako pokojówkę siostry, odmienia nie tylko jej życie.
W ręce Charlotty trafia dopiero co opublikowana „Duma i uprzedzenie” Jane Austen, przez co zaczyna ona inaczej postrzegać role kobiet w społeczeństwie. Gdy zgorzkniały baron Ridderlöw okazuje jej zainteresowanie, postanawia sprawdzić w praktyce zawarte w książce idee miłości, małżeństwa i wczesnego feminizmu.
Czy zwykła pokojówka może sięgnąć po wszystko:
ekscytujące życie i mężczyznę marzeń?
Monika Piotrowska-Wegner/monweg –
Historyczny romans to nie jest to po, co sięgam często. Z reguły czytam między jakimiś innymi książkami, dla odpoczynku. Tak było i tym razem.
Przeniosłam się w mroźny klimat skandynawski mglistej wyspy. I poczułam się jakbym trzymała w rękach którąś z powieści Jane Austen, choć Sarze Medberg jeszcze trochę brakuje do jej poziomu. Jest to jednak jedna z tych książek, przy których miło spędza się czas, czyta dosyć szybko o przyznaję, że odpoczywa po bardziej wymagających skupienia lekturach.
Zawsze znajdą się osoby, które chcą zmienić swój status społeczny. To całkiem normalne i naturalne. Mamy okazje obserwować to zjawisko u dwóch kobiet Charlotty i Emmy, które nie urodziły się zamożne, tylko po to, żeby takowym służyć. Zaczytują się w nowo wydanej powieści „Duma i uprzedzenie” i pragną zmian. Czy im się to uda? Czy nie za szybko w tym mroźnym klimacie na feminizm?
Sara Medberg bardzo ładnie i obrazowo potrafiła przedstawić każdy niemal detal. Nie ma się więc problemu, prawie z fizycznym przeniesieniem do XIX-wiecznego Turku. Myślę, że ja jednak wolę nasz świat, nasze czasy, nowoczesność, a o innych czasach to tylko czytać, albo oglądać filmy. Z resztą uwielbiam te klimaty. Piękne są te stroje (tyle, że niepraktyczne), te maniery, to nicnierobienie. Ale to dobre na moment, na chwilkę. Na dłuższą metę można by było zwariować. Bo ile można oddawać się tzw. prowadzeniu domu, gdzie wydaje się tylko polecenia, bo inni za Ciebie wszystko robią? Ile można tylko siedzieć, leżeć i pachnieć? No i mężczyźni niby tacy kulturalni, a jak traktują kobiety?
Podobała mi się ta książka, choć nie jest to literatura, którą czytam na co dzień. Wolę mocniejsze książki. Jednak czasem od mroku też trzeba odpocząć. Czasami dobrze wyjść ze strefy swojego komfortu i poznać nowego autora, bo może się okazać, że to będzie to czego nam potrzeba w tym momencie. I chyba właśnie tak było w przypadku „Charlotty”. Sama Charlotta okazała się bardzo interesującą postacią. Taką, z którą chciałabym się spotkać, porozmawiać, pośmiać się, a być może także zaprzyjaźnić.
Nie ma sensu się dłużej rozwodzić. Jeśli macie chwilkę, no dobrze troszkę więcej niż chwilkę, to poświęćcie ja dla siebie i odpocznijcie w towarzystwie Charlotty. A jak już sprawdzicie, co u niej słychać, to pozdrówcie ja ode mnie.