Kiedy w sierpniową sobotę 1980 roku zadowoleni z podwyżki robotnicy zakończyli strajk i chcieli wyjść ze Stoczni Gdańskiej, to one zamknęły bramy, tym samym rozpoczynając strajk solidarnościowy. Podobno na murze stoczni wisiał transparent z napisem „Kobiety nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę.”

Nie może być tak, że kiedy mówi się o Solidarności nie dostrzega się kobiet – mówi Marta Dzido, która po nakręceniu filmu na temat kobiecych bohaterek opozycji, wydaje właśnie poświęconą im książkę.

Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej

Przemysław Gulda: Jak doszło do tego, że film o kobietach Solidarności, który współtworzyłaś kilka lat temu, zaowocował dziś książką?

Marta Dzido: O tym, żeby opublikować drukiem historie zasłyszane podczas naszych spotkań z bohaterkami, myśleliśmy już podczas kręcenia zdjęć. Wiadomo było, że w filmie nie zmieścimy tego wszystkiego. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, jaki kształt przybierze ta książkowa opowieść, natomiast byłam pewna, że nie może mieć ona nudnej formy spisanych wywiadów i rozdziałów, z których każdy będzie przyporządkowany innej bohaterce. Chciałam, żeby to była wciągająca historia, w której przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Z jednej strony jest to wielogłosowa kobieca opowieść o czasach solidarnościowego zrywu, z drugiej historyczne śledztwo, w którym próbuję wyjaśnić kilka legend i tajemnic. Jedną z nich jest na przykład zagadka słynnego hasła: „Kobiety nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę”.

Na ile książka jest powtórzeniem tego, co można było zobaczyć na ekranie, a ile jest w niej materiału, którego w filmie nie ma?

– Kiedy pokazywaliśmy film w rożnych miastach w Polsce i rozmawialiśmy później z publicznością, często mieliśmy wrażenie, że pozostawiliśmy w widzach niedosyt. Ludzie wprost pytali nas o ciąg dalszy, kontynuację. „Kobiety Solidarności” są nie tyle ciągiem dalszym, co dopełnieniem i rozwinięciem naszego filmowego projektu. W książce pojawią się na przykład opowieści działaczek, które w filmie występują jedynie na kilkusekundowych fragmentach archiwów filmowych. Jedną z nich jest np. Krystyna Sobierajska – kobieta, której udało się tuż przed stanem wojennym podjąć z konta NSZZ Solidarność i następnie ukryć dwa miliony złotych na działalność podziemną. W książce są także opisy, w których przedstawiam kulisy moich poszukiwań. Mam wrażenie, że mówią one bardzo dużo o tym, w jakim stanie jest nasza pamięć o bohaterkach tamtego czasu. Nie jest to optymistyczna refleksja. Starałam się także, by było w książce trochę humoru. Będzie można tam przeczytać m.in. o najpiękniejszym w życiu Sylwestrze, który Zofia Romaszewska spędziła w więzieniu oraz o walce z Leninem, którą prowadziła przez długi czas Aleksandra Olszewska.

Cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ.